Mimo zachęceń ze strony ztrewq, czuję się po części zobowiązany do kontynuowania drążenia tematu naszych lokalnych i światowych ekspertów od grypy. Część pierwsza tego cyklu znajduje się tutaj.
Na początek pozwolę sobie sprostować informację zawartą w komentarzach u pewnego blogera – w pisanych przeze mnie tekstach nie ma manipulacji. Przedstawiam fakty, ich ocenę należy przeprowadzić samemu.
W poprzednim wpisie napisałem, że kolejnym ekspertem, którego dokonania na polu epidemiologii i wirusologii będzie znany i lubiany David Icke, jednakże ilość materiałów dostępna na jego temat rozdęła na razie tekst ponad możliwe i akceptowalne rozmiary. David Icke jest bowiem dostarczycielem zabawnych newsów na skalę światową. Dlatego też w dzisiejszym wpisie skupię się na osobie nieustraszonej dziennikarki – Jane Burgermeister.
Zgodnie z wielokrotnie używanym już schematem – jeśli nie masz wystarczających autorytetów popierających sprawę – nadmuchaj te, które już są w twojej drużynie – Jane Burgemeister dość szybko awansowała z freelancera publikującego czasem w Nature (tu o prawie patentowym w Szwajcarii, tu o niemieckim programie biotechnologicznym, tu o węgierskich wynalazkach biotechnologicznych, tu o wpływie lasów deszczowych na redukcję ilości CO2 w atmosferze) i British Medical Journal (ciekawostka – napisała dla tego czasopisma komentarz do decyzji o deportacji z Polski cudzoziemców chorych na choroby zakaźne – wstęp do przeczytania tutaj) na głównego wojownika o wolność ludzkości od niosących śmierć szczepionek.
Niestety wraz z pojawieniem się nowej grypy jej działania straciły spójność. Począwszy od najstarszych linków dodawanych na wykop z ekspertem Piotrem Beinem, paranoja, jaką charakteryzują działania Burgermeister zatacza coraz szersze kręgi. Początkowo zacząłem szukać czegokolwiek konkretnego, nie będącego kopią przekazów Waldemara i spółki po polsku bądź linków do filmów w serwisie Youtube, na których bojąca się o swoje życie Burgermeister opowiada drżącym głosem o swojej samotnej walce z potężnym i bezwzględnym przeciwnikiem. Zwracam jednak tutaj uwagę na bardzo istotny fakt – nie uważam międzynarodowych koncernów medycznych za urzeczywistnienie idei Dobrego Samarytanina. Koncerny chcą zarabiać i robią to bardzo dobrze. Przestrzegam jednak przed nadmiernym wpływem najstarszych filmów z Jamesem Bondem – źli ludzie na tym świecie to bardzo rzadko Doktor No lub Ernst Blofeld. Są tam z pewnością ludzie źli, chciwi, ale naprawdę małe jest prawdopodobieństwo, że na stanowiskach kierowniczych są masowi mordercy – geniusze.
Wracając do tematu – poszukiwałem informacji niezależnych, pochodzących od współpracowników bądź znajomych Burgermeister. W ten sposób trafiłem na dość ciekawe informacje. Fakt, że źródłem ich jest inny oszołom, Alex Jones i jego siedlisko truthseekerów. Postanowiłem jednak iść tym tropem.
Jak się okazuje ruch walki z niebezpiecznymi szczepionkami nie jest tak jednolity jak by mogło się wydawać. Zgodnie z zasadą trust no one obowiązującą praktycznie wszystkich truthseekerów (każdy może być agentem Reptylianów/rządu/grupy Bilderberg/Żydów/Iluminatów) Burgermeister nie była brana na początku do końca serio – nie wszyscy wierzyli jej zapewnieniom o dowodach. Szybko jednak dzięki przyłączeniu się do dzielnego doktora Billa Deagle w walce z morderczymi szczepionkami zdobyła zaufanie walczących o prawdę.
Mały detour – temu panu warto poświęcić kilka wersów.
Kim jest Bill Deagle? Dla niektórych jest bohaterem walczącym o prawdę. Opowiada o głęboko sięgających konspiracjach, które mają na celu kontrolę ludzkości i wszczepianie czipów (oh, really? na blogu grypa666 temat powtarzany do znudzenia), o 9/11 inside job i jeszcze paru rzeczach. Prowadzi strony internetowe informujące o tych spiskach (może film DVD za jedyne 98 dolarów?) oraz o korzyściach z używania suplementów (może zestaw chroniący przed infekcjami za niecałe 360 dolarów?). Dla ludzi posiadających iloraz inteligencji trochę powyżej przeciętnego chomika – Bill Deagle jest po prostu mitomanem. Prawdziwą krzyżówką Davida Icke i Matthiasa Ratha. Rozległość jego paranoi jest wprost zdumiewająca. Przekracza to moją chęć pisania o nim – dostarczyłby tutaj tematów do pisania na następne lata. Dlatego zamiast rozwlekać polecam zgrabny opis jego absurdów wypunktowany na blogu Swallowing the camel (część pierwsza tutaj, część druga tutaj).
Wśród walczących o prawdę obok Billa Deagle jest również dr True Ott. Z tego co udało się znaleźć dr Ott ma doktorat z żywienia. Kiedy słyszę o takich kwalifikacjach, zapala mi się czerwona lampka ostrzegawcza – przede wszystkim dzięki książce Bena Goldacre Bad Science. Dlaczego? Goldacre opisał w książce o kwalifikacjach naukowych i zawodowych znanej brytyjskiej popularyzatorki zdrowego żywienia Gillian McKeith. McKeith zdobyła doktorat metodą kursu korespondencyjnego na nieakredytowanej nigdzie uczelni. Ponadto Goldacre zdobył certyfikaty żywieniowca (takie jakie posiada McKeith) dla swojego martwego kota. Żywieniowiec dr Ott również nie rozczarowuje. Jednym z jego celów jest walka z Szatanem, którego – jak powiedział Gregowi Szymanskiemu – widział na własne oczy.
Z lekka szokujące wydaje się być to działanie Jane Burgermeister – pisanie do Nature i BMJ, zainteresowanie tematami zarówno biotechnologicznymi jak i środowiskowymi oraz prawnymi. Środowisko truthseekerów zdaje się przyjęło ją dość szybko i ochoczo. Jednakże sielanka nie trwała zbyt długo. Wpis z 29 lipca 2009 roku na blogu Labvirus (w skrócie – autorzy twierdzą, że wirus grypy jest bronią biologiczną) opublikowali tę notkę. Autorzy (związani z Deagle i Ottem) oskarżają Burgermeister o oszustwo. Pomimo próśb o dowody złożenia oskarżeń Jane nic nie przedstawiła (przynajmniej według informacji z tego bloga). Podważają jej wypowiedzi na temat złożenia jakiegokolwiek doniesienia zarówno w Austrii czy w USA. Oskarżają ją o paranoję (sic!), o kłamstwa, o defraudację. Nie jest to jedyne źródło takich informacji. Na jednym z for dyskusyjnych we wrześniu toczyła się dyskusja, brały w niej udział osoby, które kontaktowały się z Burgermeister. Jane przedstawiła wg nich swoje wpisy na blogu (sic!) jako dowody na złożenie doniesień do FBI. Rozmiar paranoi Jane Burgemeister jest widoczny również w nazwie prowadzonego przez nią od kwietnia do sierpnia bloga Birdflu666 (i polskiego odpowiednika ze swojskim ekspertem Piotrem Beinem Grypa666), kiedy przeczyta się jej tekst pt. Czy rządzą nami sataniści? zamieszczony na Bibule (tłumaczem niezawodny Piotr Bein). Wreszcie pojawiają się głosy, że Jane Burgermeister jest tzw. Fałszywą Flagą – podważającą wiarygodność (sic!) prawdziwych truthseekerów.
Co sprawia, że ktoś, kto ma zarówno racjonalne podejście do tematów nagle przekracza granice śmieszności? Co może popchnąć do publikowania filmów na Youtube i bycia łączonym z Davidem jaszczury rządzą światem Icke?